Postautor: tg3a » 29 cze 2011, o 08:34
Trochę długo to trwało, ale w końcu udało mi się skończyć mój poniższy elaborat.
Na wstępie przyjmę założenie, że rozwiązania "wzorcowe" są zaprojektowane poprawnie przez ich autorów. Nie mogę wykluczyć, że tak nie jest, ale jakichś rzucających się w oczy błędów w nich nie widzę.
Trochę mam tylko wątpliwości co do regulacji tonów wysokich - zapewne na krańcach potencjometru będzie silnie zagęszczona, zwłaszcza w przypadku potencjometru liniowego, a więc jeśli to będzie przeszkadzać, to należy w szereg z C4 i C5 dać oporniki po 10 kΩ ograniczające regulację tonów wysokich również do zakresu ± 20 dB.
A teraz co do kompilacji tych rozwiązań. Wzorcowy układ equalizera zakłada zasilanie trójpunktowe, a więc nie można było tak po prostu punktu "0" połączyć z minusem baterii 9V. Właściwie kopiując to rozwiązanie literalnie to należałoby zastosować dwie baterie 6-woltowe połączone szeregowo, i to połączenie plusa jednej z minusem drugiej traktować jako punkt "0", czyli masę.
Ale nie jest aż tak źle, żeby trzeba było stosować dwie baterie.
Właściwie wystarczy opornikowi R11 podłączonemu do minusa dodać "dublera" o tej samej wartości podłączonego do plusa, i w ten sposób utworzą one dzielnik oporowy wytwarzający punkt "wirtualnej masy" o potencjale równym połowie napięcia zasilania podłączony do wejścia "+" wzmacniacza operacyjnego. Aby zachować tę samą wartość rezystancji zastępczej widzianej w tym punkcie, należy wartość tych rezystorów zwiększyć 2-krotnie, czyli oba powinny mieć po 130 kΩ. W przypadku konieczności korekty oporników wymuszonej zmianą wartości rezystancji potencjometrów korekcji należy poddać wartość obu oporników tego dzielnika.
Sądzę, że wzmacniacz operacyjny będzie pracował prawidłowo przy zasilaniu 9 V zamiast 12 V.
Jest jeszcze drugi "zgrzyt". "Wlot" do equalizera nie powinien mieć żadnych połączeń pozwalających na przepływ prądu stałego (w rozwiązaniu wzorcowym takie odcięcie zapewnia kondensator 47 µF). Wydaje się, że wystarczyłoby wyrzucić opornik R4, i już będzie dobrze. Rolę kondensatora odcinającego składową stałą będzie pełnił kondensator C1.
Mam jednak trochę wahania. Nie wiem, na ile są powtarzalne charakterystyki tranzystorów polowych. Bo od tego będzie zależała wielkość napięcia stałego na drenie Q1. Jeśli wierzyć opisowi przedwzmacniacza na tranzystorze polowym, to prąd źródła i drenu jest równy 0,5 mA, a więc na drenie mamy 9 V - 0,5 mA * 6,8 kΩ = 5,6 V. Jest to napięcie większe od "wirtualnej masy" obecnej na rezystorze R6 equalizera, więc podłączenie kondensatora elektrolitycznego C1 jest prawidłowe. Ale gdyby na skutek rozrzutu parametrów Q1 zdarzyło się, że napięcie na jego drenie było praktycznie równe lub mniejsze od 4,5 V, to mogłoby się okazać, że na okładki C1 podajemy napięcie o odwrotnej polaryzacji niż ta, do której jest on przystosowany. Tak więc na wszelki wypadek może raczej trzeba dać dodatkowy kondensator elektrolityczny między punkt wspólny C1 i R4 a punkt wspólny R6 i C5 (nie wyrzucając R4). Ten kondensator powinien mieć okładkę ujemną od strony R4 (połączonego z masą 0 V), a dodatnią od strony R6 (będącego dzięki wzmacniaczowi operacyjnemu na potencjale "wirtualnej masy" 4,5 V).
Wartości obu kondensatorów powinny być równe po 100 µF. Wartość R4 może pozostać taka, jaka jest.
Jeszcze jest jeden problem. Właśnie zdałem sobie sprawę, że impedancja wejściowa equalizera, zależna od pozycji potencjometrów, przy ich ustawieniu na podbicie jest mała, co powoduje obciążanie przedwzmacniacza i zmniejsza jego wzmocnienie ponad 2-krotnie (w dodatku w uzależnieniu od częstotliwości, czyli deformuje charakterystykę częstotliwościową w stosunku do charakterystyki ustawionej potencjometrami). Właściwie należałoby zastosować między przedwzmacniaczem a equalizerem wtórnik separujący, na tranzystorze bądź wzmacniaczu operacyjnym.
Projekt druku (nie biorąc pod uwagę niezbędnych zmian schematu) jest poprawny, z tym, że zwykle rozdziela się poszczególne wyprowadzenia masy, a zwłaszcza separuje się masę wejściową od wyjściowej. Jest to szczególnie istotne w przypadku wzmacniaczy o dużym wzmocnieniu napięciowym lub mocy, ale i ze względów praktycznych dobrze jest mieć oddzielne punkty do przylutowania przewodów do złącz czy styków baterii.
Pozdrawiam.