Wpadł do mnie kolega, bo komp mu się zwiesił i nie chce odpalić systemu..
No to lecę z pomocą i ... stwierdzam, że padł HDD ale kolega mówi do mnie, że ten komputer po wyłączeniu równo po godzinie odpali już dobrze...bo tak się niby działo od zawsze.
Ja 20 minut po wyłączeniu kompa włączam go i steiwrdzam, że bios nie może znaleźć HDD cały czas "Detecting ..." i nic...
Odpinam HDD i włączam kompa z samym CD-ROM i normalnie wykrywa na tej samej taśmie i jest ok.
Jak podepnę HDD znów staje w miejscu...
Biorę dysk do siebie i podłączam...u mnie to samo, "Detecting..." i stoi w miejscu...
No to mówię, że na 100% padł dysk.
A kolega powiedział abym ten dysk zamontował spowrotem i po godzinie od ostatniego odpalenia biosu komp się załączy...
No i tak też się stało

Możecie mi powiedziec jak to się stało?
BIOS resetowany a pozatym, to u mnie dysk zachował się tak samo jak u niego...
Muszę spróbować podłączyć ten dysk u mnie i poczekac od wyłączenie kompa 1h i zobaczę czy odpali..
Może w elektronice (pamięci dysku) jest jakiś robal, wirus...nie mam pomysłów