Korekta treści magazynu Elektronika Praktyczna
: 15 sty 2013, o 08:29
Witam
Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że Redakcja Elektroniki Praktycznej zrezygnowała z wykonywania korekty zawartości artykułów przed wydrukiem. Liczba błędów stylistycznych (na szczęście nie ma jeszcze błędów ortograficznych), poprzestawianych wyrazów i sformułowań prowadzących do powstawania "masła maślanego" jest, z numeru na numer, coraz większa. W grudniowym wydaniu Elektroniki Praktycznej nie ma strony, na której nie byłoby jakiegoś błędu . Prym wiodą tutaj krótkie opisy wprowadzające do treści artykułów. Aby nie być gołosłownym, oto przykład ze strony 49:
"Ten miniprojekt to spore udogodnienie dla wszystkich kinomaniaków, którym zdarza się zapomnieć o wyłączeniu sprzętu lub zasnąć na trakcie trwania filmu..."
lub na stronie 55:
"Oszczędza to czas oraz natychmiastową lokalizację, umożliwia po której stronie kabla jest niewłaściwy styk.."
lub na stronie 75:
"Aby było możliwe osiągnięcie założonej funkcjonalności, jest konieczne odpowiednie napisanie oprogramowania, odpowiednio korzystającego z możliwości mikrokontrolera..."
To tylko parę przykładów.
Pisząc, że takie "kwiatki" występują prawie na każdej stronie mam na myśli nie jakąś przenośnię, tylko fakt, że naprawdę TAK JEST. Do tego dochodzi propagowanie swoistego slangu, który nie przystaje do czasopisma o takiej randze i takim zasięgu. Przez slang rozumiem tworzenie wykręcających język wytworów "polskiej angielszczyzny". Rozumiem, że wiele określeń angielskich weszło do naszego słownictwa technicznego (interfejs itp.). Odbywało się to jednak stopniowo i w ograniczonym zakresie.
Czytając zdania w stylu:
"... prezentowany tester umożliwia sprawdzenie czy prawidłowo zaciśnięte są piny gniazda/patchcordu RJ45 bez potrzeby stosowania zdalnego modułu."
odnoszę wrażenie, że Redaktorzy Elektroniki Praktycznej postawili przed sobą zadanie wprowadzenia nowego słownika polskiego, w którym nie będzie już polskich określeń, że o nauczanym niegdyś w szkołach szyku wyrazów nie wspomnę.
Proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako złośliwego czepiania się. Elektronikę Praktyczną kupuję i czytam od początku jej powstania i dalej tak będę czynił niezależnie od jej poziomu "pozamerytorycznego".
Pozdrawiam
gsmok
Od pewnego czasu odnoszę wrażenie, że Redakcja Elektroniki Praktycznej zrezygnowała z wykonywania korekty zawartości artykułów przed wydrukiem. Liczba błędów stylistycznych (na szczęście nie ma jeszcze błędów ortograficznych), poprzestawianych wyrazów i sformułowań prowadzących do powstawania "masła maślanego" jest, z numeru na numer, coraz większa. W grudniowym wydaniu Elektroniki Praktycznej nie ma strony, na której nie byłoby jakiegoś błędu . Prym wiodą tutaj krótkie opisy wprowadzające do treści artykułów. Aby nie być gołosłownym, oto przykład ze strony 49:
"Ten miniprojekt to spore udogodnienie dla wszystkich kinomaniaków, którym zdarza się zapomnieć o wyłączeniu sprzętu lub zasnąć na trakcie trwania filmu..."
lub na stronie 55:
"Oszczędza to czas oraz natychmiastową lokalizację, umożliwia po której stronie kabla jest niewłaściwy styk.."
lub na stronie 75:
"Aby było możliwe osiągnięcie założonej funkcjonalności, jest konieczne odpowiednie napisanie oprogramowania, odpowiednio korzystającego z możliwości mikrokontrolera..."
To tylko parę przykładów.
Pisząc, że takie "kwiatki" występują prawie na każdej stronie mam na myśli nie jakąś przenośnię, tylko fakt, że naprawdę TAK JEST. Do tego dochodzi propagowanie swoistego slangu, który nie przystaje do czasopisma o takiej randze i takim zasięgu. Przez slang rozumiem tworzenie wykręcających język wytworów "polskiej angielszczyzny". Rozumiem, że wiele określeń angielskich weszło do naszego słownictwa technicznego (interfejs itp.). Odbywało się to jednak stopniowo i w ograniczonym zakresie.
Czytając zdania w stylu:
"... prezentowany tester umożliwia sprawdzenie czy prawidłowo zaciśnięte są piny gniazda/patchcordu RJ45 bez potrzeby stosowania zdalnego modułu."
odnoszę wrażenie, że Redaktorzy Elektroniki Praktycznej postawili przed sobą zadanie wprowadzenia nowego słownika polskiego, w którym nie będzie już polskich określeń, że o nauczanym niegdyś w szkołach szyku wyrazów nie wspomnę.
Proszę nie traktować mojej wypowiedzi jako złośliwego czepiania się. Elektronikę Praktyczną kupuję i czytam od początku jej powstania i dalej tak będę czynił niezależnie od jej poziomu "pozamerytorycznego".
Pozdrawiam
gsmok