Ja może wyjdę od sprawy polaryzacji kondensatorów.
W układach, gdzie dla prawidłowości pracy elementu konieczna jest pewna składowa stała nałożona na sygnał użytkowy, najprostszą metodą odseparowania tej składowej stałej jest stosowanie kondensatorów. Taki kondensator jest spolaryzowany "z natury rzeczy" - ze względu na funkcję, którą spełnia.
Tak właśnie jest w zaproponowanym układzie. Wzmacniacz operacyjny zasilany napięciem niesymetrycznym (masa i +Vcc), aby mógł zapewnić na wyjściu odpowiedni zakres zmian napięcia, musi pracować ze składową stałą, która stanowi stan spoczynkowy. Przy obecności sygnału użytecznego napięcie wyjściowe wzrasta lub maleje w stosunku do tej składowej stałej. Największy zakres sygnału wyjściowego mamy do dyspozycji wtedy, gdy ta składowa stała jest równa praktycznie połowie napięcia zasilającego, ale nie zawsze mamy aż takie wymagania.
Przyjęta wartość składowej stałej wyjściowej po przejściu przez dzielnik napięcia R1-R2 określa wielkość składowej stałej napięcia na wejściu odwracającym "-". W zaproponowanym układzie (współczynnik dzielnika R1/(R1+R2)=0,5), przyjmując składową stałą równą połowie zasilania, ta składowa stała jest równa (Vcc/2)*0,5=0,25Vcc. Wzmacniacz operacyjny TL072ACD akceptuje praktycznie pełen zakres napięć wejściowych, i nie stawia wymagań/ograniczeń na tę składową stałą, ale zaproponowany układ nie zapewnia analogicznego spolaryzowania wejscia nieodwracającego "+". Należy więc, zamiast rezystora R4 zastosować dzielnik napięcia jak na załączonym schemacie. Zapewnia on składową stałą równą Vcc*R4d/(R4g+R4d). Równocześnie dla składowej zmiennej stanowi on impedancję w stosunku do masy równą R4d*R4g/(R4g+R4d), która powinna być równa dotychczasowej wartości R4. Z tych dwóch warunków można wyliczyć R4g i R4d.
Gdyby zrezygnować z koncepcji jednobiegunowego zasilania i zastosować zasilanie symetryczne (co zwykle jest jakąś komplikacją), to zaproponowany układ wzmacniacza byłby prawidłowy, gdyż obie składowe stałe mogą być równe zeru.
Ogólnie w przypadku stosowania kondensatorów elektrolitycznych ich biegunowość musi być zgodna z kierunkiem polaryzacji, jaką narzuca zastosowany układ. (Gdyby nawet był układ, który nie wymaga składowych stałych, na przykład wzmacniacz operacyjny zasilany symetrycznie, ale musielibyśmy zastosować w nim kondensatory elektrolityczne, to musielibyśmy sztucznie ten układ zmodyfikować tak, aby każdy kondensator był spolaryzowany napięciem przekraczającym wartość szczytową składowej zmiennej napięcia na nim występującej. Albo zastosować rzadziej spotykane kondensatory elektrolityczne niebiegunowe, lub też połączyć szeregowo w pary, plusem do plusa lub minusem do minusa, kondensatory o dwukrotnie większej pojemności.)
Jeszcze drobna uwaga do wpisu zacytowanego poniżej:
Kondensatory elektrolityczne - u których możemy wyróżnić + i - przesuwają fazę sygnału więc żeby nie wprowadzać zmian w sygnale należałoby dać je np tak jak to przedstawiłeś na rys tzn kond wej -/+ a kond wyj +/-
Wprawdzie kondensatory elektrolityczne istotnie przesuwają fazę sygnału (tak jak i każde inne kondensatory), ale to nie ma bezpośrednio nic wspólnego z ich polaryzacją. Chodziło zapewne o to, że, jako że ze względu na swe cechy konstrukcyjno-technologiczne powinny być spolaryzowane, przesuwają składową stałą (a ściślej mówiąc, wymagają stosowania w układach, które przesuwają składową stałą).
Pozdrawiam, i życzę sukcesów.